Dziecięcy świat wiedzy/ takiesobieblogowanie.blogspot.com

niedziela, 8 marca 2020

Kąpielisko pod sosnami na bydgoskim Miedzyniu. Zakończenie działalności


   Jak już  wspomniałam, w  latach 70. Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego opracowało plany remontu basenu, jednak nie zostały one zrealizowane.Wskutek pogarszającego się stanu technicznego funkcjonowanie kąpieliska pod koniec lat osiemdziesiątych powoli zamierało. 




    Podejmowano próby innego wykorzystania  jego budynków i terenu. W Kronice Bydgoskiej z 1990 r. (s. 325) umieszczono informację o powstającej restauracji i pokojach hotelowych:  Przy ul.Nakielskiej w Bydgoszczy powstaje camping. Zbudowano kilka budynków, w których będą się mieścić sanitariaty i kuchnia dla biwakujących. W istniejącym już dawniej budynku powstaje restauracja oraz pokoje hotelowe dla 30 osób. Większość turystów korzystać będzie z pola namiotowego, obliczonego na ok. 70 miejsc. W trakcie remontu są: kort tenisowy i basen kąpielowy.” Najdłużej funkcjonowały korty tenisowe. Niestety i one zakończyły działalność pod koniec lat dziewięćdziesiątych. 


  Niszczejący budynek restauracji rozebrano kilka lat później, a teren dawnego basenu władze miejskie sprzedały w 2003 roku.



   Krzysztof Nowicki nakręcił  serię filmów związanych z współczesną historią Bydgoszczy.  Pierwszym był  wielokrotnie nagradzany „Basen” (2011) o zlikwidowanym, miejskim basenie przy ul. Nakielskiej.
    Dawne kąpielisko na Miedzyniu jest  obiektem, który do dziś łączy wspomnieniami kilka pokoleń bydgoszczan. Dzisiejsi staruszkowie po dziewięćdziesiątce jak i osoby w średnim wieku z sentymentem wspominają czas spędzony tu w letnie dni.  Dla tych, których nie było stać na wakacyjne wyjazdy było ono  enklawą wypoczynku na łonie natury w pobliżu wody pod szumiącymi sosnami. 



    W maju 2015 na części obszaru dawnego kąpieliska o pow. 2,6 ha rozpoczęła się realizacja hotelu i stacji paliw, w wyniku czego niecka dawnego basenu przestała istnieć. 17 marca 2017 firma Hurtostal otworzyła w tym miejscu obiekt handlowy o nazwie Galeria Miedzyń z czterogwiazdkowym hotelem z 25 pokojami i restauracją Wodnik, fitness oraz pawilonem usługowo-handlowym. Powstał tu również  ogród w stylu francuskim z fontannami i sadzawką. Podsumowując można stwierdzić, że funkcja tego miejsca pozostała niezmiennie wypoczynkowo-rekreacyjna. Zmieniły się jedynie standard i forma. Od 2017 r. są one na miarę wymagań XXI wieku. 

Kąpielisko pod sosnami na bydgoskim Miedzyniu. Kapielisko i życie


   W każdy pogodny dzień lata bydgoszczanie spragnieni kąpieli i wypoczynku tłumnie przybywali na kąpielisko, aby spędzić  przyjemnie czas nad wodą w cieniu sosen. Przede wszystkim byli to mieszkańcy Miedzynia i osiedli przyległych – Wilczaka, Okola czy Prądów. Zdążali oni tu pieszo lub na rowerach, które można było zostawić tuż przy kasie, za ogrodzeniem.

Niektórzy przybywali na basen rowerami
    Kąpielisko  było także lubiane przez wielu bydgoszczan z odleglejszych osiedli w związku z czym w ciepłe dni wiosny i lata autobus nr 56 na całej na trasie aż do przystanku przy przy basenie dosłownie „trzeszczał w szwach”.   Tu wysypywały się z niego tłumy. Dla mieszkańców Miedzynia,  którzy latem wracali do domu z pracy lub ze szkoły   taka sytuacja nie była komfortowa. W tym czasie mieli oni znacznie utrudnioną możliwość  dotarcie do miejsca zamieszkania. Jakość funkcjonowania komunikacji publicznej w czasach PRL-u była daleka do doskonałości. Nie tylko latem autobusów było za mało. Przy tym często się psuły i w godzinach szczytu kolejka osób na przystankach była tak długa, że  rzadko można było wsiąść do pierwszego  pojazdu, który podjechał. Trzeba było po prostu swoje odstać nawet na przystanku końcowym, który znajdował się w śródmieściu. Te szanse były  jeszcze mniejsze na przystankach pośrednich. Kiedy dochodziły do tego tłumy zdążające na basen, ta podróż stawała się koszmarem. Tę sytuacje trochę rozładowywał tramwaj linii nr 3, który jednak kończył swój bieg na Wilczaku tzn. około kilometra od kąpieliska. Dlatego miłośnicy letniego wypoczynku na kąpielisku nad tramwaj przedkładali jazdę autobusem.
   W upalne dni kolejka do kasy kąpieliska liczyła kilkanaście metrów do godzin popołudniowych.Po przekroczeniu bramy wejściowej, kierowano swe kroki do szatni, gdzie w  kabinach przebierano się w strój kąpielowy, a ubranie i cenniejsze przedmioty (zegarki, biżuterię)  przekazywano szatniarce, dając znać wysuwając czerwoną, drewnianą strzałką. W zamian dostawało się numerek, którego zagubienie rodziło duże perturbacje przy odbiorze zostawionych rzeczy.

Przy basenie było największe zagęszczenie odpoczywających

    Gdy szczęśliwcy dostali się już na plażę pod sosnami, w upalne dni nie mieli łatwego zadania, aby rozłożyć się ze swoim kocem, materacem  czy ręcznikiem bliżej basenu. Na szczęście miejsca było dość i starczało dla wszystkich choć nie zawsze tam gdzie by  tego się chciało. 

Poranek na kąpielisku. Początki działalności. Nie zamontowano jeszcze natrysków.
    Na kąpielisku można było oczywiście wykąpać się, ale  towarzyszyło temu także wiele innych zdarzeń. Życie miało tu swoja specyfikę, sprzyjającą wielu formom wypoczynku po wyjściu z basenu. Pisarz Dariusz Tomasz Lebioda, rodowity bydgoszczanin,  tak wspomina na swoim blogu (zatytułowanym „Dziennik ornitologa”): „Jakże wyraźnie słyszę tamte okrzyki, nawoływania, odgłosy gry w piłkę wodną… Widzę chłopaków rozpędzających się na chodniku i skaczących „na główkę” do wody… I te dziewczyny w kolorowych kostiumach kąpielowych, spacerujące wokół prostokąta wypełnionego wodą, opalające się na kocach w różnych miejscach dużego pola, ograniczonego płotami z siatki i betonu. Na stary basen przy ul. Nakielskiej w Bydgoszczy po raz pierwszy pojechałem z rodzicami pięćdziesiąt lat temu, jako mały chłopiec i natychmiast uległem jego czarowi i magii. [...]” 


    Tu zawiązywały się znajomości i przyjaźnie, także  poprzez wspólne wyprawy na kąpielisko. Dariusz T. Lebioda tak dalej wspomina: „W większych grupach rówieśniczych organizowaliśmy na basenie zawody sportowe, skakaliśmy do wody jeden po drugim i goniliśmy się po całym obiekcie, rozgrywaliśmy mecze piłkarskie, gdy jednym słupkiem bramki stawał się pień grubej sosny, a drugim jakaś torba, siatka lub kamień.” Przy rozkładanych stolikach grano w karty. Wygrzewając się na ławeczkach, można było posłuchać starszych i nowszych przebojów muzyki rozrywkowej.  


  Maluchy z rodzicami po kąpieli w przeznaczonym dla nich brodziku, miały nieograniczoną piaskownicę na plaży, z której chętnie korzystały w cieniu drzew.   
   Nie brakowało jednak i niemiłych zdarzeń. Jak w każdej zbiorowości ludzkiej zdarzały się też „czarne owce”. Tak opisywała dziennikarka „Gazety Pomorskiej” (15. Lipca 1955 r.) przeżyte przez nią samą chuligańskie wybryki: „Niewiele metrów zdążyłam przepłynąć, kiedyś jakaś nieznana siła wyrzuciła mnie na chwilę nad powierzchnię wody.  Miał to być ”dowcip” nurkujących pływaków.  Nie ochłonęłam jeszcze, gdy jeden z rozbawionej bandy skoczył z drabinki do wody prosto na moje plecy. Zakrztusiłam się wodą.”  Kiedy zaatakowana  kobieta udała się do opiekuna basenu, aby poinformować go o grasujących tu chuliganach, dowiedziała się, że nie jest to przypadek odosobniony. Opiekun ten oznajmił jej, że zjawiska nieodpowiedniego zachowania czy dewastacji zdarzają się codziennie. „ Pokazał mi pozrywane instalacje elektryczne w szatniach, powyrywane  wieszaki od ubrań. O innych wyczynach tych chuliganów wprost wstyd pisać i mówić” - pisała dalej dziennikarka.
   Wybryki wandali i łotrzyków nie ustawały i w następnych latach. Moja mama, która pracowała na kąpielisku w latach sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych, opowiadała o nieodpowiednim zachowaniu szczególnie młodzieży męskiej. Wszczynano bójki, niszczono wyposażenie szatni, zdarzały się kradzieże numerków z szatni i odbieranie na nie cudzej odzieży. W rezultacie był konieczny codzienny dozór milicyjny całego obiektu.    
   Na kąpielisku prowadzono działalność szkoleniową. W ciągu sezonu prowadzono kilka kursów nauki pływania. Jestem „absolwentką” takiego szkolenia.. Można było też tu  zdawać egzamin na tzw. żółty czepek czyli specjalną kartę pływacką. To był szczebel do dalszego rozwoju swych umiejętności. Jej posiadacze  mogli  doskonalić się  np. na kursie na Ratownika WOPR

Kąpielisko pod sosnami na bydgoskim Miedzyniu. Administratorzy i personel


   Do 1960 roku kąpieliskiem administrował Zarząd Zieleni Miejskiej, potem Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. W lutym 1974 r. przejął je Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji.
   W latach 70. Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego opracowało plany remontu basenu i budowy kolejnego, którego niecka miała mieć wymiary 60 na 30 m. Obok miała też powstać nowa chlorownia.Rozpoczęcie tych prac  przewidywano na rok 1975. Tych prac jednak nie zrealizowano.  

W tle widoczny budynek przepompowni, gdzie mieściło się mieszkanie dozorcy.

    Oprócz kierownika i  dozorcy, którzy sprawowali funkcje nadzorcze nad całym obiektem, zatrudniano tu:  kasjerki sprzedające bilety, bileterki sprawdzających je u osób wchodzących na kąpielisko, szatniarki i ratowników. Kąpielisko było czynne od rana do wieczora (w ciepłe dni   do godziny 21) więc praca była zmianowa. 

Szatnie w budowie

   Szatniarki pełniły  jednocześnie funkcję sprzątaczek. One najszybciej zaczynały pracę po zimie. Już od  połowy kwietnia prowadzono prace porządkowe zarówno na  terenie kąpieliska jak i wnętrzu  budynków.  Sprzątano pomieszczenia, myto okna, sadzono  kwiaty na kwietnikach, podlewano je, grabiono teren, usuwano chwasty rosnące na trawnikach jak i między płytkami chodnikowymi. Te same czynności  wykonywano okresowo w ciągu całego lata według potrzeb, a szczególnie  kiedy temperatura  nie sprzyjała kąpielom i mało ludzi korzystało z kąpieliska lub gdy po spuszczeniu wody męska część personelu zajmowała się czyszczeniem basenu. Na co dzień obowiązkiem szatniarek, oprócz obsługi szatni  w godzinach otwarcia, było sprzątanie obiektu, a szczególnie szatni i ubikacji.


RATOWNICY Schleppen Wikipedia

    Ważną funkcję pełnili na kąpielisku ratownicy. Ich pokój, jak już wcześniej wspomniałam, znajdował się w budynku, gdzie mieściły się  szatnie męskie. U ratownika można  było wypożyczyć leżaki i piłki. Oprócz obserwacji kąpiących się pod kątem ewentualnego ratowania ich życia,  obowiązkiem ratowników było  codzienne wsypywanie białego dezynfekującego proszku do wody. Po zamknięciu basenu czyścili jego taflę z różnorodnych nieczystości,  których niestety pojawiało się dużo każdego dnia. Pomagali też w sprzątaniu basenu, kiedy opróżniano jego nieckę z wody,  gdy parametry czystości były niezgodne z przepisami. Ratownicy ćwiczyli też akcje ratownicze dla podtrzymania swojej kondycji i umiejętności.

piątek, 6 marca 2020

Kąpielisko pod sosnami na bydgoskim Miedzyniu. Obiekty i ich otoczenie

   „Kąpielisko jest ładnie położone. Przyjemnie pachną  sosny rosnące na całym przyległym do niego terenie.” – pisała Gazeta Pomorska z 17-18. lipca 1954 r. Dodać tu trzeba, że sosny znajdowały się nie tylko terenie przyległym do obiektu, ale na całej jego przestrzeni. Od strony Kanału Bydgoskiego, gdzie była część plażowa wysypana białym piaskiem, było ich zdecydowania mniej. Natomiast na części bliżej ulicy Nakielskiej porastało ich więcej. Tu podłoże było bardziej trawiaste. Uroku tej części kąpieliska dodawał też płynący wzdłuż płotu od strony ulicy strumyk.
   Przy bramie wjazdowej po obu jej stronach usytuowane były dwie murowane budki biletowe. Z początku funkcjonowania kąpieliska były otwarte obydwie. Z czasem funkcjonowała tylko jedna, ta po prawej stronie.  

Murowane budki biletowe przy bramie wjazdowej
Wejście do budynku głównego - jego mury jeszcze nieotynkowane

    Wszystkie budynki na terenie kąpieliska były parterowe. W tym, w którym było wejście główne,  mieściły się: po lewo od wejścia pokój kierownika obiektu, po prawo – pomieszczenie gospodarcze sprzątaczek. Na przeciwko tego ostatniego pomieszczenia, w rogu hallu  znajdował się kawiarniany bufet.  Na lewo od niego stało ok. 8-10 czteroosobowych stolików z krzesłami, które umożliwiały odpoczynek po kąpielowym wysiłku. Można tu było  ugasić pragnienie oranżadą czy posilić się słodyczami. W pogodne dni, kiedy na kąpielisku przebywało dużo ludzi, dowożono do tego bufetu bardziej pożywne, restauracyjne dania. Były do różnego rodzaju zupy.  W ciepłe dni na terenie kąpieliska czynna była drewniana budka z lodami. W taki czas pojawiał się tu też ajent z saturatorem, który oferował czystą wodę sodową lub z domieszką syropu owocowego. Inną atrakcją dla dzieci była też  sprzedawana w taki dni cukrowa wata. 

Budynki szatni i pawilonu głównego
     Do  budynku głównego  w kierunku wschodnim przylegał pawilon z szatnią damską, ubikacjami i natryskami dla kobiet. Przy tych pomieszczeniach przechowywano także narzędzia potrzebne do utrzymania porządku na terenie kąpieliska.W kierunku północnym od budynku głównego odchodził  pawilon, gdzie mieścił się pokój dla ratowników oraz aneksy, w których przechowywano koła ratunkowe,  korkowe pływaki  i inne akcesoria przydatne dla potrzebujących pomocy w basenie kąpielowym. Tuż przy  pokoju ratowników działał węzeł radiowy, z którego przez głośniki umieszczone na budynkach nadawano od rana do wieczora stare i nowe przeboje muzyki rozrywkowej. Te dźwięki niosły się daleko na osiedle Miedzyń. Na podwórku naszego domu, który znajdował się ok.  150 metrów od kąpieliska, przez całe lato słyszałam zarówno piosenki przedwojenne jak „Całuję twoją dłoń madame”, „Czy pani mieszka sama” jak też polskie i zagraniczne przeboje lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych  i siedemdziesiątych np. „ Mamma” w wykonaniu Robertino Lorettiego,  popularne utwory  Czerwonych Gitar czy  „Małgośkę” w wykonaniu Maryli Rodowicz. Za pokojem ratowników mieściły się szatnie męskie, ubikacje i  natryski dla mężczyzn. Na zewnątrz, wzdłuż tego pawilonu, umieszczono drewniane ławki. Można było na nich odpocząć po kąpieli. Szczególnie były one przydatne dla osób, które nie dysponowały ręcznikiem chroniącym mokre ciało przed oklejającym je piaskiem. Wszystkie budynki otaczały chodniki ułożone z betonowych płytek.
   Od strony zachodniej między płotem a  budynkiem głównym i pawilonem, gdzie znajdowały się szatnie męskie, rozciągał się trawnik. Na nim rosły drzewa i krzewy. Były one także widoczne przez duże, długie  okna kawiarni, co uprzyjemniało klientom pobyt w tym pomieszczeniu. 

 
Niecka basenu wyłożona była gruzem...


... a potem smołowana

    Powierzchnia basenu liczyła 2 tys. metrów kwadratowych. Jego dno wypełniono gruzem, a następnie po wysmołowaniu został on wyłożony 450 metrami sześciennymi betonu. Na to nałożono warstwę płyt chodnikowych. Płytki ceramiczne były wówczas luksusem. Ich użycie znacznie podwyższyłoby koszt budowy tego obiektu. Zapewne dlatego, aby zniwelować chropowatość betonowej powierzchni, brzegi basenu pomalowano grubo niebieską farbą.
   Głębokość basenu była zróżnicowana. Liczyła od 70 cm do 1,80 m. Dostosowano ją do  różnorodnych umiejętności kąpiących się. Kąpieli mogli zażywać  zarówno wytrawni pływacy jak i bezpiecznie czuli się ci, którzy nie potrafili pływać. Do płytszej części basenu można było wejść schodkami z dwóch przeciwległych stron. Do głębszej części schodziło się po usytuowanych w kilku punktach, rurowatych, pomalowanych na czerwono drabinkach. Wzdłuż brzegu,  od strony północnej, wschodniej i południowej basenu, w pewnych odstępach działały prysznice umożliwiające oswojenie się z wodą przed wejściem i oczyszczenie się po wyjściu z kąpieli. Woda z nich stale spływała do płytkich brodzików okalających basen.

Ześlizg  i basen przed otwrciem kąpieliska
     Atrakcją obiektu był betonowy ześlizg. Powierzchnia  zjeżdżalni była pomalowana białą emulsją. Jej środkiem stale płynęła woda, więc podstawa tej instalacji była gładka i wilgotna. Nie brakowało amatorów korzystania z tego efektownego sposobu zetknięcia się z  wodą w pływalni. 


    Kiedy na kąpielisku było dużo osób, często trzeba było ustawić się w kolejce, żeby skorzystać ze zjeżdżalni.
   Od strony kanału  basen otaczała plaża. Jej szerokość w przestrzeni  między dużym basenem a płotem wzdłuż plant nad Kanałem Bydgoskim wynosiła  60 metrów.

Piasek na  plażę przywieziono na barkach. Odległość  kąpieliska od Kanału Bydgoskiego wynosiła  ok. 50 m.
    Aby  ona powstała  wysypano tu 750 metrów sześciennych białego piasku. Po stronie przeciwnej, od strony ulicy założono trawniki na których posadzono kwiaty. Stanowiły one urokliwy akcent zdobiący otoczenie budynków i basenu. Mieściły się one przed wejściem do budynku głównego oraz  po prawej stronie tego budynku, przy dróżce za kasą wiodącej na teren kąpieliska, a także wzdłuż pawilonu gdzie mieściły się szatnie męskie.
   Na terenie kąpieliska, które obejmowała 4 ha,  mogło się pomieścić maksymalnie 3 tys. osób. Woda do basenu była doprowadzana z pobliskiego Kanału Bydgoskiego i oczyszczana przez specjalne filtry.
  Na wschód od dużego basenu umieszczono basenik o średnicy 12 metrów dostosowany głębokością dla maluchów. Niedaleko od brodzika były dwie  huśtawki– wisząca i pochylna.
  W znacznym oddaleniu od wyżej wymienionych obiektów w kierunku zachodnim, z osobnym wejściem od strony ulicy Plażowej,  stał budynek stacji pomp. W części tego  budynku mieściło się też mieszkanie dla dozorcy.  Wodę pitną czerpano ze 35-metrowej studni wykopaną specjalnie dla kąpieliska. Długość wszystkich rur kanalizacyjnych wynosiła 400 metrów. Cały obiekt był otoczony wysokim  betonowym płotem o specjalnej konstrukcji, utrudniającej przedostanie się na teren kąpieliska nielegalnie.