Dziecięcy świat wiedzy/ takiesobieblogowanie.blogspot.com

piątek, 18 października 2019

Bydgoszcz niepodległa w życiu moich przodków. Dom i życie codzienne


Dzień jak co dzień

    Jak już wspomniałam, moi dziadkowie  pochodzili ze wsi. Znali się na uprawie ziemi i hodowli zwierząt. Późniejsza rzeczywistość potwierdziła słuszność ich decyzji o kupnie domu z ogrodem i polem. Na polu tym dziadek sadził ziemniaki i  siał zboże. Ze zbożem udawano się  w celu zmielenia go do pobliskiego młyna, mieszczącego się na granicy Miedzynia i Prądów, którego resztki zabudowań można jeszcze dziś oglądać nad leśną strugą. 

Stary młyn na granicy Miedzynia i Prądów w Bydgoszczy

    Początkowo chleb babcia piekła  z własnej mąki  we wspólnotowym wiejskim piecu w ustalony dla każdej rodziny dzień. Po pewnym czasie piec rozebrano, ponieważ  z racji  wieku przestał prawidłowo spełniać swoją funkcję. Z wypiekiem chleba każda rodzina musiała poradzić sobie sama lub go kupować.   
   Z części pola wydzielona była  łąka,  na której pasły się kozy, dostarczające wartościowego mleka. Ogród  i sad dostarczały warzyw i owoców. Z rozrzewnieniem wspominam otoczenie domu moich dziadków, które zachowało się do okresu mojego dzieciństwa i młodości.  Od północy rósł wiekowy kasztan, który górował na dachem tego piętrowego domu.Na południowej ścianie, wokół okna kuchennego, pięła się winorośl. Pod drugim, wschodnim oknem kuchennym rosły krzewy malin. Od zachodu babcia umieściła kwietnik, na którym rosły m. in.mieczyki, georginie, lwie paszcze, irysy i inne rośliny ozdobne. Dziś niektóre z nich są już rzadko spotykane. Między ogrodem a sadem stały klatki, w których hodowano króliki. Wysokie krzewy dzikiego bzu oddzielały królicze klatki od kurnika wraz z ogrodzonym miejscem na wybieg dla kur.
   Jak widać z powyższego, moim dziadkom  pracy nie brakowało, ale te warunki pozwoliły dobrze wyżywić dziewięcioosobową rodzinę i były zabezpieczeniem na  niespodziewane kryzysy ekonomiczne jakie dotykały gospodarkę kapitalistyczną, co potwierdziło się w 1930 r., kiedy dziadek na około rok stracił pracę. Bliskość lasu ułatwiała też  uzupełnianie rodzinnego menu o grzyby, jagody czy poziomki, a zbierany chrust leśny pozwalał na zaoszczędzenie wydatków na opał.

Fabryka Traków i Maszyn do Obróbki Drzewa  w Bydgoszczy ul. Nakielska 53 - stan obecny

   Z czasem ojciec mojej mamy zatrudnił się w  Fabryce Traków i Maszyn do Obróbki Drzewa (dawniej Fabryka.  Obrabiarek do Drewna sp. z o. o. czyli  C. Blumwe i Syn, sp. akc. w Bydgoszczy - obecnie ul. Nakielska 53) i pracował tu do wybuchu wojny w 1939 r. z przerwą w roku 1930, kiedy i tę fabrykę dotknął wielki kryzys. Babcia zajmowała się domem i wychowaniem sześciu synów oraz jedynej  córki.
   Moi dziadkowie byli częścią ludności napływowej, która po I wojnie światowej dość licznie osiedliła się w Bydgoszczy. Zasymilowali się jednak dość szybko o czym świadczy fakt, że gwara bydgoska była w ich języku codziennym używana w całym swoim bogactwie. Dowodem  jestem ja sama.Gwarą tą, wyniesioną z rodzinnego domu, posługiwała także  moja mama więc można powiedzieć, że „wyssałam ją z mlekiem matki”i mało jest wyrażeń podanych w słowniku gwary bydgoskiej Andrzeja Dyszaka, których znaczeń bym nie znała.    
   Rodzina mojej mamy była religijna. Ojciec należał  do bractwa św. Wojciecha działającego przy parafii pod wezwaniem św. Antoniego z Padwy w Bydgoszczy na Czyżkówku.

 
Kościół św. Antoniego Padewskiego w Bydgoszczy

  Co roku organizowało ono Gwiazdkę dla dzieci swoich członków w restauracji przy VI śluzie Kanału Bydgoskiego.

Restauracja przy VI śluzie Kanału Bydgoskiego przed I wojną światową

   Warunki mieszkaniowe w domu dziadków nie odbiegały dużo od warunków jakie istniały w okresie międzywojennym w wielu mniej zamożnych  domach na terenie miasta lub na przedmieściach Bydgoszczy. Dom pozbawiony był wodociągu i kanalizacji.  Wodę czerpało się z ręcznej pompy usytuowanej na podwórzu, a źródłem światła w domu wieczorem była lampa naftowa.

 
Pompa podwórzowa  Wikipedia  - Wust_Sydow_Pumpe





   




Lampa naftowa - Wikipedia

   Elektryfikacja dotarła tu na początku lat trzydziestych. Funkcję ubikacji pełniła drewniana budka w ogrodzie. Ubrania prano w balii trąc je na tarze.

Balia i dwa rodzaje  tarek - narzędzia do prania stosowane do ok. połowy XX w. Wikipedia
  Brudną wodę wylewano na podwórko lub na ulicę. Bieliznę pościelową, stołową i osobistą wygładzano w maglu,

Magiel
 który mieścił się w podwórzu budynku stojącego na rogu ul. Nakielskiej 201. Codzienne mycie odbywało się w dużej metalowej misce umocowanej w specjalnym stojaku, który jednocześnie posiadał przymocowaną podstawkę na mydło i wieszak na ręcznik. 

Kącik do mycia. Podobny był u dziadków
    Sobotnie, bardziej dokładne mycie odbywało się za zasłonką oddzielającą wydzielony kącik w kuchni  za  kredensem kuchennym. W kuchni znajdował się piec na węgiel z basenem na ogrzewanie wody i piekarnikiem. 

Piec - Wikipedia. Podobny był w domu dziadków, ale posprzątany i czysty.
   Piwnica mieściła się pod podłogą w kuchni. Otworzywszy klapę, wchodziło się do niej w dół  po schodkach. Ten kto tam się udawał był zobowiązany ogłosić to wszem i wobec, aby pozostali domownicy nie wpadli do środka, bo groziło to bolesnym upadkiem na dół piwnicy, która miała około dwa metry wysokości. Panował tu chłód. Pomieszczenie to z powodzeniem zastępowało chłodziarkę. Przechowywano tu to wszystko, co obecnie przechowuje się w  tego typu urządzeniach, a także ziemniaki, wszelkie kiszonki, soki i inne przetwory.
   Wyposażenie kuchni jak i pokoju rodziców mojej mamy było odmienne od innych wnętrz jakie znałam. Tu wkraczałam jakby w inny świat. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że było to związane z przeszłością, z epoką młodości moich dziadków. W kuchni na podłodze stały dwie wielkie drewniane donice, w których rosły duże, kwitnące na różowo oleandry. 

Olendry w kuchni dziadków były mniejsze. Krzew ten w okresie secesji zdobił niejedno mieszkanie. Alma-Tadema_The_Oleander - Wikipedia

   Mój zachwyt budziły stojące na półkach w pobliżu pieca ceramiczne pojemniki na produkty sypkie (sól, cukier, kasze itd). Pochodziły one z Hamburga. Nazwy  poszczególnych artykułów spożywczych były napisane ozdobnymi literami w języku niemieckim. Najładniejsze były wypukłe, barwne kwiatowe elementy na tych pojemnikach. 

 
Talerz z domu dziadków. Jeszcze w domu  moich rodziców używany był do ciasta i słodyczy.



 
Podobne donice stały na parapetach  okien w salonie dziadków.


   Zachowały się też niektóre secesyjne naczynia jak  talerze, kieliszki, filiżanki. Na parapetach w pokoju kwiaty stały w ceramicznych, kolorowych doniczkach ze zdobieniami w stylu secesji.
   Meble salonu, który jednocześnie pełnił funkcję sypialni, pochodziły z początku XX w. Były to: drewniana szafa ubraniowa i bieliźniarka (zwana przez babcię szafinerką), łóżka ze  stolikami nocnymi oraz krzesła. Wszystkie pięknie zdobiły dekoracyjne elementy z toczonego drewna. Była to secesja w najczystszym wydaniu i to w dobrym gatunku. Meble te stanowiły wizytówką dawnej dobrej sytuacji finansowej moich dziadków.


Podobna szafka stała w sypialni babci. Przechowywała w niej bieliznę,, Nazywała ją szfinerką.  


 
Podobne krzesła stały w salonie dziadków. Różniły się kolorem. U dziadków były czarne.

Handel
   Handel na Miedzyniu w okresie międzywojennym przedstawiał się bardzo skromnie. Podstawowe produkty spożywcze można było nabyć w sklepie, który mieścił się w budynku przy ul. Nakielskiej 165 (obecny adres). Był on dość oddalony od miejsca zamieszkania moich dziadków, dlatego zaopatrywano się  chętnie u handlarzy obwoźnych. W godzinach porannych na skrzyżowaniu ulicy Pagórek z Inflantską pojawiały się takie wozy. Objawiały one swoje przybycie odgłosem dzwonu lub po prostu woźnica głośnym nawoływaniem obwieszczał swoje przybycie  zachwalając posiadany towar. Były to mleczarki, wozy konne  z  wszelkiego rodzaju nabiałem, piekarze z pieczywem i z tańszymi wyrobami cukierniczymi.  Pojawiali też woźnice z węglem czy furmanki z ziemniakami, kapustą i innymi warzywami. Ten rodzaj handlu został poważnie osłabiony kiedy, w miejscu gdzie dziś mieści się bistro „Ale Pycha” przy ul. Nakielskiej 201, otwarto sklep spożywczy. 

Wybudowany przed drugą wojną sklep spożywcz , róg ul. Pijarów i Nakielskiej. Obecnie bistro.

Transport publiczny
   Do Miedzynia miejska komunikacja publiczna w ogóle nie docierała. Przedmieścia bydgoskie w okresie międzywojennym słabo były skomunikowane z  innymi dzielnicami miasta.

Bydgoszcz ul. Gdańska przez II wojną świat.
   Dotarcie z Miedzynia do śródmieścia czy kościoła parafialnego, którego funkcję  początkowo pełnił kościół  św. Trójcy, nie było przedsięwzięciem łatwym, szczególnie zimą. Dojazd do położonego tak daleko od ul. Pagórek kościoła czy po zakupy w śródmieściu ułatwiała linia tramwajowa tzw. „biała”, której wozy kursowały dopiero od Wilczaka z przystanku mieszczącego się u zbiegu ulic Nakielskiej i Słonecznej.
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz